Odświeżam posta, ze względu na dodane zdjęcia gotowego już kuferka.
Nielada wyzwaniem był pierwszy ogromny kufer- jak się później okazało, robi się go nawet sprawniej niż podkładki, ale dobór serwetek i ich potrzebna ilość początkowo mnie zniechęciły.
Krok pierwszy i najtrudniejszy- przymierzanie serwetek wszelakich, papierów i innych zdobyczy z podróży
Krok drugi- bejcowanie i powtórka z rozrywki
Krok trzeci- przyklejanie materiałów i wieczne niezadowolenie, że można było inaczej, lepiej....
Krok czwarty- to samo jescze z 4 stron :P
Krok ostatni- wielo, wielo, wielokrotne lakierowanie, szlifowanie, znowu lakierowanie, a ostatnie dwie warstwy lakierowane wałeczkiem dla uzyskania matowego efektu końcowego.
Skrzynia jakby wzięta prosto z planu filowego Indiana Jones albo W pustyni i w puszczy.
OdpowiedzUsuńTen drugi kufer jest powalający- tylko ruszać w świat
OdpowiedzUsuń