Tytuł posta bezwzględnie świadczy o moim uwielbieniu do trunku, który nauczyłam się ostatnio przyrządzać i który można podziwiać, niestety nie posmakować, w zakładce kulinarnie...mój nowy twór niewiele ma jednak wspólnego z tym "gazem", raczej z gazą... Zainspirowana kursem decoupage na gazie kurs krok po kroku poczyniłam pierwsze próby z gazą (nota bene uprzednio wykorzystaną do zabiegów jonoforezy- przeto nic się nie może zmarnować!) Może pierwsza próba nie jest idealna, ale już wiem co w trawie piszczy i na pewno dalsze próby poczyniać będę... Komisja jednogłośnie kazała dół zostawić bez kombinowania, naturalny, gładki, tylko zabejcowany i takoż uczyniłam, moim wiernym i pomocnym obserwatorkom posłuszną będąc;) Największy problem sprawił mi napis, gdyż gaza niekoniecznie przyjazne do pisania podłoże stanowi, a pędzelka cieniuśkiego pod ręką zabrakło... Radzić sobie jakoś trzeba i nawet stary gwóźdź na coś przydać się okazał.
I leżało to takie jakieś niedokończone parę miesięcy i pomysłów na uwieńczenie dzieła zabrakło. W końcu zdecydowałam się skończyc gazowaną herbatniczkę.
fantastyczna praca! :)
OdpowiedzUsuń