poniedziałek, 28 listopada 2011

Podkładka po raz pierwszy...

... i ostatni! Roboty z tym co niemiara, a efekt taki sobie, pobejcowałam na zielono- wygięła się w łódeczkę, na noc pod stertę książek, jakoś sie odprostowała, pomalowałam farbą- znowu falbanki, moim zdaniem gra niewarta świeczki, ale jak ktoś lubi...Ogdrzebane gdzieś zza szafy...

Brak komentarzy: