Zebrało się już trochę fotek z mojego nowego hobby, postanowiłam więc założyć bloga, coby inni- równie pochłonięci dekupażowaniem, mogli poogladać, pokrytykować, czasem może pochwalić, albo po prostu dać upust swoim emocjom. W miarę regularnie postaram się zamieszczać zdjęcia aktualnie popełnionych prac, a na razie wrzucam hurtem co mam.
Kwiecień 2010- Wielkanoc. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od JAJKA, w zasadzie od kupienia 20 sztuk drewnianych jajców, a wykonaniu jednego jedynego i to z wielkim bólem. To cud, że się nie zniechęciłam, bo w rzeczy samej można było... To chyba jedno z najtrudniejszych drewienek, jakie do tej pory próbowałam ozdabiać, wredne, jajowate, nieporęczne i małe. Ale nie powiem nigdy więcej, kto wie, Wielkanoc coraz bliżej, ale moją hurtową ilością jajek podziela się z koleżankami- niech i one się męczą, a co!
Zaraz potem na tapetę poszła serwetka w oliwki i kilka prac z gałęzią oliwną w roli głównej, pierwsze prace, bez profesjonalnych narzędzi, lakierów, wiedzy tajemnej... i wprawy.
Komódka mieszka teraz tak:
Poźniej wdzięcznym motywem okazały się poziomeczki, a puszka po kawie mogła się przynajmniej na coś przydac...
i serwetnik dla babci na imieniny powstał z potrzeby święta
i to były moje początki....
2 komentarze:
Jakby wszystkie pierwsze razy były takie udane...
bardzo smaczna puszka!
Prześlij komentarz